Świderski ocenił pracę Lavariniego i Grbicia. Z tego cieszy się najbardziej
Na początku bieżącego roku w polskiej siatkówce nastąpiła prawdziwa rewolucja. W obu naszych kadrach doszło bowiem do zmiany selekcjonerów. U mężczyzn po Vitalu Heynenie stery przejął Nikola Grbić, a Stefano Lavarini zastąpił Jacka Nawrockiego w drużynie kobiet. Jak z perspektywy czasu ocenić obie zmiany? Na ten temat wypowiedział się Sebastian Świderski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej.
Sukcesy siatkarskich reprezentacji Polski
Były reprezentanta Polski, a obecnie najwyżej postawiony siatkarski działacz, ogólnie jest zadowolony z tego, co Biało-Czerwoni i Biało-Czerwone pokazały w 2022 roku. Mężczyźni najpierw zdobyli brązowy medal Ligi Narodów, a następnie srebrny w mistrzostwach świata. Mały niedosyt pozostawili, ale po znacznej przebudowie drużyny to i tak duże sukcesy.
Duży krok naprzód poczyniły też panie. U nich kadencja nowego selekcjonera zaczęła się od poważnej klapy, czyli odpadnięcia z Ligi Narodów już po fazie grupowej. W mistrzostwach świata natomiast Polki wzniosły się na wyżyny swoich umiejętności, dochodząc do ćwierćfinału turnieju, co było ich najlepszym mundialowym wynikiem od 60 lat.
Sebastian Świderski: Stefano Lavarini i Nikola Grbić mogą spać spokojnie
W związku z tym Świderski nie ma wątpliwości, że trenerzy zostali odpowiednio dobrani do obu drużyn narodowych. – Możemy mówić, że siatkarze mieli zdobyć złoto, a siatkarki były bliskie wejścia do czwórki, ale jest jeszcze coś ważniejszego od wyników: narodziły się drużyny. Jeśli podkreślamy, że naszym celem są igrzyska olimpijskie w Paryżu, to budowanie zespołu musi nastąpić od razu i tak też się stało. Zarówno Stefano Lavarini jak i Nikola Grbić dobrze wykonali swoją pracę – stwierdził w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Prezes PZPS potwierdził jednocześnie, że obaj szkoleniowcy mogą spać spokojnie i kontynuować swoją pracę tak, by odpowiednio przygotować swoje ekipy do igrzysk olimpijskich w Paryżu w 2024 roku. – Trener musi mieć czas na pracę z zespołem, zbudowanie drużyny, zwłaszcza gdy sezon kadrowy jest na tyle napięty, że podczas turniejów nie da się trenować w takim wymiarze jak podczas zgrupowania – wyjaśnił.